Kolejne problemy Tesli, która nie wyrabia się z serwisowaniem aut.
Zaledwie kilka dni temu Tesla wykaraskała się z obietnicy (kolejnej z wielu wcześniej niedotrzymanych), wyprodukowania 5.000 szt. Modelu 3, tygodniowo.
( abstrahując od jakości 20% aut składanych w namiocie na terenie fabryki )
A już nadciągają kolejne newsy na temat niekończących się problemów z serwisem i naprawami gwarancyjnymi w Norwegii, która jest najbardziej rozwiniętym krajem obecnie na rynku EV w Europie. Czas oczekiwania na przyjęcie i usunięcie usterek wydłuża się niekiedy do kilku miesięcy.
Najbliższy dla polskiego użytkownika serwis Tesli w Berlinie boryka się z podobnymi problemami co znamy z relacji polskich użytkowników Tesli S i X.
Nasuwa się więc zasadnicze pytanie czy Tesla jest przygotowana na wielokrotne zwiększenie skali powyższych problemów wraz ze zwiększającą się ilością aut Modelu 3?
Dziś szczególną uwagę zwracają na siebie coraz częstsze raporty od amerykańskich użytkowników Modelu 3 właśnie na temat słabej jakości wykonania oraz częste przypadki całkowitego unieruchomienia auta.
Sfrustrowani użytkownicy wylewają swe żale w mediach społecznościowych próbując wpłynąć na przyspieszenie reakcji ze strony obsługi i serwisów Tesli – co niejako potwierdza, że na rodzimym rynku obsługa posprzedażowa i serwisowa pozostawia coraz więcej do życzenia.
Wygląda na to, że aby sprostać presji oszukanych klientów i inwestorów w kwestii ilości produkowanych i dostarczanych aut, Tesla potęguje kolejne problemy próbując rozwiązać te pierwsze.
Widać też to, po coraz bardziej nerwowych odpowiedziach samego Elona Musk’a na jakiekolwiek pytania czy zarzuty wobec coraz większych problemów Tesli – najwyraźniej i on już nie trzyma ciśnienia
Zobacz także: Czy warto kupić nowe auto elektryczne ?
Choć oczywiście jako entuzjaści elektrycznych samochodów mocno kibicujemy Tesli wierząc, że w dłuższej perspektywie uda jej się sprostać ogromnemu wyzwaniu jakiego się podjęła, to jednak polityka informacyjna, a raczej marketingowa jest już mocnym przegięciem i brakiem podstawowego szacunku w podejściu do klientów. Jak dotąd każdy model ma średnio 2 lata opóźnienia, faktycznego wprowadzenia do sprzedaży i realnej dostępności.
A może to czas, aby przestać się podniecać mało realistycznymi obietnicami niektórych firm, które w dużej mierze są skierowane również do inwestorów, którzy angażują ogromne pieniądze w takie przedsięwzięcia. Może lepiej skupić na tym co jest rzeczywiście realnie dostępne na rynku.